poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Sobotnia jazda :)

Wczoraj przyjechałyśmy do stadniny na rowerach :) Dobrze, że po drodze nie spotkałyśmy nikogo znajomego, bo wyglądałyśmy jak muzułmanki -.- Pozawijane szalami pod kaskami, żeby nie było nam zimno. Na rowerze okropnie wieje w uszy...

Gdy dojechałyśmy, ja od razu pobiegłam do Natana. Ok, nie oszukujmy się, co innego mogłabym zrobić? ;) Potem przywitałyśmy się z wszystkimi końmi i osiodłałyśmy Miłą.

Jak przyjechała nasza przyjaciółka, to zaczęłyśmy siodłać konie na naszą jazdę. Marcyśka - Natana, a Luśka Mitrę. Natan był bardzo ziemniaczany ", próbował nas gryźć i zrzucił na siebie drabinę, czym spłoszył Mitrę i... siebie. Nasz geniusz <3

Na jeździe było ok, Natan świetnie galopował w zastępie. Mitra była dość wolna, ale ogólnie to było spoko. Poza tym, że dalej nie wiemy nic o treningach! PANIE BARTKU, STRZEŻ SIĘ.

Wyjechałyśmy ze stadniny ok. 19.

Było cudownie :D Kochamy soboty <3

Duduś pozdrawia :)






















/Marcyśka i Luśka

4 komentarze: