W sobotę wyjątkowo miałyśmy przeniesioną jazdę na 10. Z Lusią byłyśmy w stajni pół godziny wcześniej. Poszłyśmy na ujeżdżalnię, żeby dowiedzieć się jakie konie mamy siodłać. Nasza rozmowa z panem Bartkiem wyglądała mniej więcej tak:
Ja: Mogę jeździć na Natanie?
P. Bartek: Nie.
J: Dlaczego?
P.B: Bo nie.
J: Panie Bartku...
P.B: Nie, nie możesz na nim jeździć i koniec.
J: Prooooszę...
P.B. Ok.
Luśka: A ja mogę na Bartku?
P.B: Nie.
L: Proszę...
P.B: Nie, będziecie jeździć na nowych koniach.
Ja i Luśka: Wow! Naprawdę?
P.B: Nie.
Hahahaha, w końcu osiodłałyśmy Natana i Bartka, Maja Waleczna wzięła osiodłaną Sorayę, a jakiś facet, który miał z nami jazdę, wziął Czakrama.
I właściwie, to każda z nas miała podczas tej jazdy jakiś sukces.
Luśka - Bartek jej się nie wytarzał
Waleczna - przejechała na Sorai kawaletki i drążki, Soraya nie próbowała uciekać
Ja - cała jazda na Natanie bez bacika! Galop też :D
Później z Luśką smarowałyśmy olejem siodła :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń