środa, 18 czerwca 2014
Sobota i Pionier
Pojechałyśmy dosyć wcześnie do stajni,niestety samochodem bo znosiło się na deszcz.Było bardzo deszczowo a pogoda co kolka minut sie zmieniała, raz świeciło słońce a raz padał deszcz. Pomagałysmy przez jakiś czas p.Kasi, a potem nadeszła nasza jazda, konkretnie dwie jazdy, jedna po drugiej.Ja miałam jeździć na Natanie, a Marcyśka na Pionierze ( nowym, świeżo ujeżdżonym koniu).Natan przed jazdą wytarzał się w swoim gównie, więc zaczęłyśmy czyścić go godzinę wcześniej.Długo go czyściłyśmy, aż przyszła kolej na Pioniera.Zaczął padać straszny grad. Marcyska została i dalej czyściła Natana, a ja poszłam po drugiego konia.Gdy wyprowadziłam go z boksu, zamurowało go tak jak to się dzieje z końmi gdy zobaczą ogień. Naszczęście udało mi się go jakoś zaciągnąc do stajni, ale niestety całkiem mokrego. Marcyśka dalej męczyła się z Natanem a ja zaczęłam czyścić Pioniera.Kiedy udało mi się go troszeczkę wysuszyć, zamieniłam się z Marcyśką.Nagle przyszła p. Kasia i kazała bez względu na wszystko zakładać im już siodła,na szczęście Natan był już w miare czysty.
Pierwszą jazdę miałyśmy całkiem same.Potem zamieniłyśmy się końmi i ja jeździłam na Pionierze a ona na Natku ( jak to ona go nazywa) i doszła do nas jeszcze nasza koleżanka na Mitrze.Obie uświadomiłyśmy sobie że Pionier to najtrudniejszy koń na jakim jeździłyśmy.A to dlatego że nie umie jeszcze wszystkiego, niestety żadnej z nas nie udało się na nim zagalopować, ale za to strasznie szybko kłusowałyśmy.Obie jesteśmy bardzo zadowolone że jeździłyśmy na tak "trudnym" koniu :)
/Luśka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz