Dzisiaj spędziłyśmy prawie cały dzień w stajni. Wyjechałyśmy około dwunastej, ale w stadninie byłyśmy dopiero przed pierwszą, bo po drodze zahaczyłyśmy jeszcze o sklep (nie dałam Natkowi marchewek, które kupiłam, ups...) i tak ogólnie to trochę się grzebałyśmy. W sklepie spotkałyśmy Julkę, naszą koleżankę ze stadniny, a dojeżdżając - Amelkę :)
Kiedy przyjechałyśmy - od razu zaczęłyśmy siodłać Mitrę, Sorayę i Miłą. Poszło nam całkiem szybko, bo konie nie były "ziemniaczane". Ja przygotowywałam Sorayę, a Luśka Mitrę. Kiedy odprowadzałyśmy konie na dół, pan Bartek zapytał, czy możemy za chwilę umyć z nim Lotka. Zgodziłyśmy się. Ale w międzyczasie pani Kasia powiedziała, żebyśmy przyniosły jej toczek. Okazało się, że trzeba występować Bartka. Normalnie, to pokłuciłybyśmy się z Luśką, która ma to zrobić, ale Lotek czekał :) Więc ja wsiadłam na Bartka. Ucieszyłam się, bo tego dnia nie miałyśmy jazdy. Jeździłam tak ok. 10-15 min.
Wypuściłyśmy Natana na pastwisko, do Chatki i Dudusia razem z Tajsonem. I chyba dobrze, że wtedy na nim nie siedziałam :) Było dziko ;) Natek i Tajson galopowali, wierzgali, kopali się. Nie wychodzili z boksu od czterech dni, więc mieli mnóstwo energii. Kiedy Marta wprowadzała do nich Łazara - rozwalił ogrodzenie :) Więc trzeba było przeprowadzić wszystkie konie na inne pastwisko. Takie ze stawem. Natan i Tajson od razu pobiegli do wody. Kiedyś na pewno wiedziemy tam na nich :D
Kiedy obserwowałyśmy konie na pastwisku znowu spotkałyśmy Julkę. Chwilę pogadałyśmy, a potem ja i Lusia poszłyśmy do kuchni, żeby się trochę pouczyć. Wtedy przyszła do nas pani Kasia i powiedziała, że jest lepsze miejsce do nauki. Trochę zdziwione poszłyśmy za nią. Nie powiedziała nam gdzie idziemy, a my niczego się nie domyślałyśmy. Po chwili doszłyśmy do... pastwiska! Weszłyśmy tam za nią i usiadłyśmy na trawie, obok stawu. Wyciągnęłyśmy książki i coś tam zrobiłyśmy
Jednak po krótkiej chwili poszłyśmy siodłać konie. Kiedy siodłałam Łotra, to z Luśką zaczęłyśmy gadać o tym czego za chwilę miałyśmy się uczyć. Pan Bartek to usłyszał i był bardzo zdziwiony, że będziemy się uczyć teraz, w święta. Chyba nie ogarnia tego, jacy nasi nauczyciele są "kochani"... Mamy teraz oropnie dużo jakichś testów i innych rzeczy...
Jak pani Kasia prowadziła jazdę, to w sumie udało nam się zrobić trochę zadań. Nawet w miarę ogarniam chemię, więc nie jest źle. Szło nam dość dobrze, ale zaczęło padać, więc stwierdziłyśmy, że będziemy już wracać, bo mogło rozlać się jeszcze bardziej, a w końcu przyjechałyśmy na rowerach. Więc wróciłyśmy do domu. Zmęczone i szczęśliwe :)
Bartuś :) |
Natek :) |
Natek :) |
Tajsonek :) |
~Marcyśka
Natek najsweetaśny
OdpowiedzUsuńNo pewnie <3
UsuńAchch te oczy konia <3
OdpowiedzUsuń