sobota, 21 marca 2015

Urodziny i pierwszy dzień wiosny

Dzisiaj były moje urodziny. Nie mogłam się doczekać tego dnia - i słusznie, bo był cudowny, od samego rana :-) Obudziłam się około ósmej, ale zamiast wstać, spędziłam jakąś godzinę słuchając Beatlesów... W końcu się zebrałam, a po chwili przyszła Luśka. Ogarnęłam się do końca i pojechałyśmy do stajni.

Kiedy byłyśmy na miejscu poszłyśmy odnieść rzeczy do kuchni, po czym zajęłyśmy się poszukiwaniem pani Kasi (ma urodziny w tym samym dniu co ja). Niestety okazało się, że dzisiaj w ogóle jej nie ma, Trochę się zmartwiłyśmy. Nie za bardzo wiedziałyśmy co mamy ze sobą zrobić, bo wszyscy byli w terenie. Wpadłyśmy na "genialny" pomysł, aby wyjść im naprzeciw. Poszłyśmy więc w kierunku jaskini, jednak przez dłuższy czas nikt nie nadjeżdżał. Wróciłyśmy do stajni i okazało się, że przyjechali drugą stroną... Przywitałyśmy się z panem Bartkiem, złożył mi życzenia i ustalilismy że o 13 pojedziemy w teren.

Jakiś czas później spotkałyśmy Maję Waleczną, chwilę pogadałyśmy, po czym dostałam od niej i od Luśki prezenty :) Miałyśmy z Lusią jeszcze sporo czasu do naszej jazdy, więc zdecydowałyśmy, że przejdziemy się z Mają na spacer. Była cudowna pogoda, więc naprawdę fajnie się chodziło i gadało. Dawno nie spotykałyśmy się wszystkie we trójkę, a bardzo nam tego brakowało. Miałyśmy mnóstwo tematów do rozmów więc spacer zajął nam sporo czasu.

Kiedy wróciłyśmy do stajni okazało się, że mamy osiodłać jeszcze Bartka i Łubina. Szybko nam to poszło, chociaż Bartek jak zwykle miał jakieś problemy. Szarpał się itp.
Przyniosłyśmy z siodlarni kaski i pudełka. Wszyscy wrócili z terenu. Wzięłam od pana Bartka Natana, Lusia Łasego, no i pojechaliśmy :-)

Teren uważam za bardzo udany, Natan całkiem fajnie się zachowywał. Cieszy mnie to, bo nie byłam na nim w terenie jakieś pół roku, a podczas ostatniego zachowywał się naprawdę okropnie. Nie galopowaliśmy, ale mam nadzieję, że niedługo to nadrobimy ;-)

A na jeździe było już naprawdę cudownie! Dalej jeździłam na Natku, Luśka przesiadła się na Łubina, Zuza tradycyjnie wzięła Mitrę, a Karolina Sorayę. Na początku poprosiłyśmy pana Bartka o skoki no i się zgodził! Skoki na Natanie naprawdę są super :D Kocham tego konia, dzisiaj naprawdę się starał :-) Ta jazda to jedna z moich najlepszych, jeśli nie najlepsza... ;-)

Po jeździe dostałam prezent od Karoliny i Zuzy - Natan w końcu ma czerwone nauszniki! Strasznie się ucieszyłam, bo nigdzie nie mogłam znaleźć takich w odpowiednim rozmiarze - a te pasowały idealnie :)
Powłóczyłyśmy się trochę po stajni, po czym zamówiłysmy pizzę i pojechałyśmy we czwórkę do Karoliny, gdzie zjadłyśmy jeden z lepszych tortów jakie w życiu jadłam :)

To był wspaniały dzień, to niesamowite mieć wokół siebie tyle cudownych przyjaciół!

3 komentarze: