sobota, 25 kwietnia 2015

Pierwsza naprawdę wiosenna jazda :)

Przyjechałam do stajni razem z moją siostrą, która pierwszy raz miała jazdę w grupie. Niestety Marcyśki nie było i miałyśmy jazdę w trójkę, ja Asia (moja siostra) i Angela. Ja wzięłam Łubina, Angela Czakrama, a Asia Bartka. Poszłam po Łubina razem z Asią, bo Bartek był w terenie i nie musiała go siodłać. Byłam zadowolona, że go widzę bo bardzo się stęskniłam od czawrtku <3
Sprowadziłam go na dół i wyczyściłam. Gdy był już wystarczająco czysty założyłam mu siodło.

Kiedy p. Bartek wrócił z terenu, poszliśmy do namiotu.
 Na początku robiłysmy duzo ćwiczeń typu: półsiad, kłus ćwiczebny, czy stanie w strzemionach.
Pokłusowałysmy jeszcze chwilę robiąc wolty, półwolty, zmiany kierunku itp. 
Wreszcie nadeszła pora na galop, moja siostra jeszcze nigdy nie galopowała, więc wjechała do środka. My jakiś czas galopowałyśmy i ćwiczyłymy przejścia z galopu do stępa, albo do stój oraz zagalopowania ze stępa lub ze stój. Łubin naprawdę świetnie galopował i grzecznie się zachowywał. Po dłuższej chwili p. Brtek kazał nam wjechać do środka, a zestresowanej Asi na ścianę i zagalopować, oczywiście pomógł jej batem i wrzaskami na konia xD Była bardzo zestresowana ale i tak świetnie jej szło. Potem znowu my galopowałyśmy, potem ona i tak chwile na zmianę, gdy już ostatni raz Asia galopowała, Batrek jej strzelił barana i była bliska upadku. Ale na szczęcicie nie spadła tylko dzielnie utrzymała się w siodle. 

Jakiś czas później jeździłyśmy jeszcze chwilę kłusem dookoła i robyłyśmy różniego rodzaju ćwiczenia, a zaraz po tym p.Bartek kazał nam stępowac konie. P. Bartek powiedził, że zaraz wróci i zostawił nas w namiocie same. 
Spokojnie sobie stępowałysmy i rozmawiałysmy na różne tematy, a p.Bartek nie przychodził. 
Nagle Bartek ( koń) zaczął grzebać nogą w piasku i kłaść się wtedy krzyknęłam:
- Uciekaj Asia! Uciekaj!
I wtedy moja siostra szybko odskoczyła, a Bartek zaczął się tarzać. Natychmiast zeskoczyłam z konia i podbiegłam do niego aby wstał, szybko się z tym uporałam i Asia mogła znowu na niego wsiąść.
Zaraz potem przyszła jakaś dziewczyna i powiedziała, że mamy już schodzic i iść na górę.
Asia nie musiała rozsiodływać Bartka bo jechał w teren, jednak ja i Angela nie miałyśmy takiej wygody, mimo to byłam bardzo zadowolona bo zamierzałam go sfotografować. Przed rozsiodłaniem moja siostra zrobiła mu jeszcze zdjęcie :)

Kochany <3















Gdy go rozsiodłałam, wykopystkowałam i odprowadziłam do boksu, bardzo spragniony zaczęł pić.

Zmęczony po jeździe

























No i potem pojechałyśmy do domu. Jestem bardzo zadowolona z tej jazdy, bo świetnie nam szło i oczywiście dumna ze swojej siostry, która zaliczyła pierwszy galop :)

\ Luśka



niedziela, 19 kwietnia 2015

Dwie jazdy pod rząd

Razem z Marcyską u której spałam pojechałysmy do stajni około 9.00 ona chciała jeździć jak zwykle na Natanie a ja stwierdziłam, że dawno nie jeździłam na Karinie, w kuchni spotkałyśmy panią Kasię i bardzo się ucieszyłyśmy ponieważ dawno jej nie było w stadninie. Porozmawiałyśmy z nią jakiś czas i poszłyśmy po konie.Ponieważ Natan nie chodził od pokazu a Karino od czwartku, więc poszłyśmy z nimi na ujeżdżalnie je wylonżować :)

Ponieważ była tylko jedna lonża, najpierw Marcyśka wzięła Natana, a ja w tym czasie stępowałam Karina na uwiązie. Potem go przekłusowałam i jakiś czas później dostałam lonże. Nawet ładnie galopował :)


Nie jestem mistrzem lonży, ale jakoś dałam radę ;) Nie zwracajcie uwagi na mój głos xD

Gdy skończyłyśmy, poszłyśmy je dokładnie wyczyścić i osiodłać. Założyłam Karinowi  mój zielony czapraczek. Zuzia zrobiła mu śliczne zdjęcia :)


Przysypiamy :)

Miałyśmy dwie jazdy, jedną w siodle drugą na oklep. Po tej pierwszej byłyśmy bardzo zmęczone ( konie też), bo dużo galopowałyśmy. Po zdjęciu siodeł weszłysmy na mokre i spocone konie :P
Druga jazda była lepsza, ponieważ skakałyśmy. W galopie Karino i Natan strzelali barany ale i tak było super.

\Luśka 



















Pokaz

Przyjechałyśmy do stadniny już koło dziewiątej. Stwierdziłyśmy, że musimy być wcześniej, bo czyszczenie koni na pewno zajmie nam dużo czasu (pokaz był o 12).

Od razu poszłyśmy do siodlarni, żeby wziąć sprzęt. Cieszyłyśmy się, że założymy koniom nasze cudowne komplety. Szybko wszystko pozbierałyśmy i zniosłyśmy na dół. Wyjęłyśmy "nasze" konie z boksów i zabrałyśmy się do czyszczenia.

Nie byłyśmy ubrane w stroje pokazowe, żeby nie wybrudzić się przy czyszczeniu, a było to prawie pewne, ponieważ konie musiały wyglądać idealnie.

Wydawało nam się, że czyszczenie pójdzie nam szybko, a tak naprawdę to ledwo zdążyłyśmy. Idealnie je wyszczotkowałyśmy, wykopystkowałyśmy i ucześałysmy im grzywy. Natan miał siateczkę a Łubin warkoczyki.
Chciałyśmy zrobić jeszcze coś z ogonem, ale konie mają je jakoś dziwnie przycięte, i nie da się zrobić na nich żadnej klasycznej fryzury (np.kłosa), więc Marcyśka wymyśliła własną, potem większość koni miała taką samą (ciężko to opisać, nie mamy zdjęć, ale kiedyś nagramy wam instrukcję).

Czyszczenie zajęło nam grubo ponad dwie godziny, po czym pobiegłyśmy się przebrać, wzięłyśmy konie i poszłyśmy do namiotu, jeszcze przećwiczyć pokaz. Trochę ludzi weszło już do namiotu, więc pan Bartek ich wyprosił, żebyśmy mogły wszystko na spokojnie przejechać i żeby ludzie zobaczyli dopiero "ostateczną wersję" a nie treningi, bo to byłoby trochę bez sensu.

Przejechałyśmy układ kilka razy, ćwiczyłyśmy dużo galopu, więc konie (i my...) były okropnie mokre. W namiocie było strasznie duszno. Ogólnie to było ciepło i była ładna pogoda.

Po dwunastej zaczął się nasz pokaz.


Jesteśmy z siebie zadowolone.

/Marcyśka & Luśka

piątek, 10 kwietnia 2015

To już tak niedługo



Przyjechałam do stajni z Marcyśką i Oliwą, była już Kasia, Zuza i Karolina :)
Poszłyśmy do kuchni i Karolina poczęstowała nas toffifee ( nie wiem jak to się odmienia). Posiedziałyśmy tam  jakiś czas i poszłyśmy osiodłać konie, a tak właściwie to Natana i Mitre bo Łubin, Czakram i Soraya były już osiodłane. Między czasie przyszła Joaśka i okazało się, że trzeba osiodłać też Burego, więc poszłyśmy po niego. Całkiem szybko się z tym uporałysmy. Następnie przyszła Zuzia i pomogłam jej osiodłać Karino <3
Zeszłyśmy na dół gdzie była już Julka, ponieważ miała jazdę przed treningiem. Pan Bartek kazał nam jeszcze chwilę stępować i troche pokłusować na ujeżdżalni. Chwile później przeszłyśmy do namiotu. Tam p.Bartek i kilku panów zmieniali ściany na nowe i powiększali trochę namiot. Jeździłyśmy jakiś czas w kółko ponieważ konie musiały się oswoić z nowym otoczeniem.Wreszcie p.Bartek pozwolił nam zacząć trenować. Przejechałyśmy kilka razy kadryl lecz ciągle się myliłyśmy :( Niezbyt dobrze nam szło, ponieważ była dosyć nerwowa atmosfera. Łubin niezbyt mnie słuchał, ciągle schodził ze ściany. W końcu nadeszła ta chwila, na która zawsze wszyscy czekają - galop. Przejechałysmy chyba kilka razy tą galopową część przejazdu i zaczęłyśmy stepować. Rozpoczęła się wielka  dyskusja na temat czapraków, która zaraz zamieniła się w kłótnie.... Na szczęście w namiocie była Kasia Jeleń, która nas uratowała pożyczając Oliwi czaprak. Za co bardzo dziękujemy :)
Potem poszłyśmy rozsiodłać konie, na szczęście Natan został na następną jazdę i Marcelina pomogła mi rozsiodłać Łubina i razem go odprowadziłyśmy. Gdy wszystkie konie były już w boksach poszłyśmy do siodlarni odnieśc siodła umyć wędzidła i takie tam, w końcu usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać. Dziewczyny wpadły na "genialny" pomysł aby na pokaz każda z nas pomalowała sobie paznokcie pod kolor czapraka. Mnie osobiście nie spodobał się ten pomysł ale byłam w mniejszości i stwierdziłam, że nie chce być jedyną osobą, która nie będzie miała pomalowanych, więc się zgodziłam. Potem zaczęli przyjeżdżać po nas rodzice i towarzystwo się rozeszło. Marcyśka wracała ze mną. 

Jestem bardzo zestresowana tym, że zostało nam tak mało czasu. Tak naprawdę jutro już  ostatni trening kadrylu i woltyżerki, a w niedziele pokaz. Ale też bardzo się cieszę, ponieważ lubię występować. 
We wtorek kupiłam sobie komplet specjalnie na pokaz :) 




Zielony komplecik :)