piątek, 25 marca 2016

Blogowanie

Wygląda na to, że blog umarł.

Oczywiście nie zamierzamy go usuwać, niech zostanie tak jak jest, bo dzięki niemu mamy masę wspaniałych wspomnień :) może jeszcze kiedyś wrócimy do pisania, ale na razie nic na to nie wskazuje.

Na razie zapraszam tutaj:

Z perspektywy siodła

Nazwijmy to moim solowym projektem xD

Zamierzam pisać o koniach, ale raczej nie będą to opisy jazd, czy jakieś pieśni pochwalne do Natana ;) Mam nadzieję, że się spodoba :)

Marcela

środa, 21 października 2015

Łubin




Łubin, jest moim ulubionym koniem, miałam wiele koni , które przez jakiś czas były moje ulubione, począwszy od Mitry, czy Bartka, przez Burego,Karino i Czakrama, aż do Łubina. Był też taki czas, że w ogóle nie miałam swojego ulubionego konia. Długo zazdrościłam dziewczynom, że mają swoje ulubione kanie a ja nie... Zastanawiałam się, jak znaleźć swojego jedynego końskiego przyjaciela. Pani Kasia wtedy powiedziała mi, że jeśli chcę znaleźć, to powinnam przestać szukać. Posłuchałam Emotikon smile Przez jakiś czas jeździłam na Czakramie, nadeszła taka pora, że na jeden pokaz jakaś osoba musiała zamienić się koniem. Pan Bartek wtedy zapytał nas czy, któraś z nas się zgłasza. Stwierdziłam, że czemu nie. Przesiadłam się na Łubina, na początku nie za bardzo go lubiłam i niezbyt dobrze mi się z nim współpracowało. Nadszedł wiosenny pokaz, do którego długo się przygotowywałyśmy. W moim ślicznym komplecie pojechałam. Po pokazie stwierdziłam, że naprawdę zżyłam się z tym koniem. Byłam bardzo szcęśliwa i do teraz jestm, że udało mi się znaleźć przyjaciela.

Dobra ale dosyć tego gadania o przeszłości xD

Łubin, jest rasy szlachetnej półkrwi i maści gniadej. Jego bracia to Łazar, Łasy ( Duduś ) i Łotr. Nie można go przywiązywać, podobnie jak wszystkie konie na literę Ł.
Jest on aktualnie moim ulubionym koniem, pojechałam razem z nim dwa pokazy i aktualnie przygotowujemy się do kolejniego. Cały czas jeżdżę tylko na nim Emotikon heart Mam go przydzielonego na szkółce, jeździłam na nim na kantarze i na cordeo oraz jechałam pokaz ogniowy.Ostatnio długi czas nie chodził, bo kulał i coś ogólnie coś mu się stało z nogą Emotikon frown Jak po długiej przerwie miał zaczynać chodzić to przez jakiś czas jeździłam na nim tylko ja Emotikon heart Wtedy był grubszy, bo od długiego siedzenia w boksie przytył i dzięki temu był wygodny na oklep, a akurat był czas, że cały czas jeździliśmy na oklep. Jest naprawdę wspaniałym koniem i bardzo go kocham<3


Wygięcie szyi xD

Nasza pierwsza jazda na oklep <3

Mój piękny 

To zdjęcie zapewne już znacie :)

Pokaz cordeo

Pokaz ogniowy

Taki słodziak <3

Kolejnie zdjęcie ze mną :D

Kocham to zdjęcie <3

Heh a to jeszcze z tego miesiąca :)

Urocze chrapki

sobota, 17 października 2015

Dzień dobry :D

Uwaga, uwaga, POWRACAMY :D

Nie będziemy się tłumaczyć, po prostu nam się nie chciało. I tyle.

Ale już nam się chce, więc możecie liczyć na nieco częstsze posty :) Mamy nadzieję, że tęskniliście :)

Przez wakacje sporo się działo, począwszy od sieroctwa Marcyśki, która władowała się w gips na samym początku wakacji, przez tydzień na Dolnym Śląsku, aż po cudowny rajd w Nawojowej Górze, na którym przeżyłyśmy niezapomniane chwile z końmi (możliwe, że pojawi się o tym post) <3

Teraz znowu szykujemy się do pokazów, mamy nadzieję, że spotkamy się z wami za tydzień na hubertusie w Podskalanach :)

A co do postów, piszcie w komentarzach, o czym chcielibyście przeczytać, bo same opisy jazd to chyba za mało :)

Pozdrawiamy,
Marcyćka & Luśka

niedziela, 3 maja 2015

Ogień

Dzisiaj miałyśmy trening przeniesiony na 18, i pierwszy raz od dłuższego czasu w pełnym składzie :) Wszyscy przyszli.

Kiedy przyjechałam do stajni, była tylko Zuzia. Posiedziałyśmy trochę u Natana, przyniosłyśmy na niego sprzęt. Większość koni była w terenie. Chwilę później przyszła Karolina, z żelkami (przegrała ze mną zakład xD), dalyśmy koniom jabłka i marchewki. Chwilę później przyszła cała reszta.

Osiodłaliśmy konie, kiedy pan Bartek przyjechał okazało się, że będziemy ćwiczyć natural, dlatego musiałyśmy zmienić ogłowia na kantary. Kiedy zeszłyśmy na dół, zaczęliśmy robić friendly game, a chwilę później pan Bartek zapytał, kto chciałby jechać w pokazie z ogniem. Oczywiście się zgłosiłyśmy.

Chodziłyśmy z naszymi końmi dookoła ujeżdżalni, stały tam płonące beczki. Natan i Łubin zupełnie się nie bali! Ja, Lusia, Julka i Joaśka dostałyśmy płonące pochodnie do ręki. Machałyśmy nimi, jednak nasze konie nic sobie z tego nie robiły. Wsiadłyśmy na nie, jeździłyśmy między płonącymi beczkami z tymi pochodniami, a one i tak się nie bały :)

Później jeszcze chwilę normalnie jeździłyśmy.

Ten trening był naprawdę świetny :)




Pomijając to, że skończyłam lekcje o 15.15, a w domu byłam po 18, ze względu na milion dziwnych okolicznośći, czwartek był bardzo udany. Kiedy tylko wróciłam do domu, od razu przebrałam się w rzeczy do jazdy i pojechałam do stajni.

Przywitałam się z Natanem i dziewczynami, po czym poszłyśmy do siodlarni, żeby zabrać sprzęt na konie. Brakowało ogłowia Nata. Szukałam go dość długo, ale nigdzie go nie było, więc stwierdziłam, że po prostu pojeżdżę sobie na kantarze.

Osiodłałyśmy konie i zeszłyśmy z nimi na dół. Dopiero tam się dowiedziałam, że Natan rozerwał swoje ogłowie (Natan... znowu?). Kiedy zaczęliśmy trening pan Bartek zapytał mnie, co ja wyrabiam na tym koniu na kantarze. Wtedy odpowiedziałam, że nie ma problemu i że mogę go zdjąć. Cóż, potraktował to zbyt dosłownie, bo zdjął kantar i zostawił mi jedynie uwiąz.

No i szczerze mówiąc, byłam przekonana, że jest to strasznie trudne. No, łatwo nie było, ale całkiem nieźle mi szło. Nawet pan Bartek powiedział, że jest zaskoczony.

Na galop założyłam już kantar.

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej jazdy :)

sobota, 2 maja 2015

Cudowna jazda na oklep :)


Z piątku na sobotę nocowałam razem z Zuzą i Marcyśką u Karoliny, było naprawdę super :)
W sobotę wszystkie cztery pojechałyśmy do stadniny na jazdę. Postanowiłyśmy jeździć na oklep, na szczęście p. Bartek nie miał nic przeciwko. Bardzo zadowolone zeszłyśmy na ujeżdżalnie. Joaśka pomogła mi wsiąść na konia. Stwierdziłyśmy, że zdejmiemy buty, bo zawsze chciałyśmy tak zrobić :) Pan Bartek nam pozwolił więc wyglądałyśmy dosyć niewtypowo.

Bardzo fajnie się jeździło, mimo to że Łubin jest strasznie chudy i ma wystający kłąb. Mareclina jeździła jak zwykle na Natanie, Zuza na Mitrze, a Karolina na Soray. Najwygodniej miała Marcyśka, ponieważ Natan jest bardzo puszysty i trochę gruby. Jeździłyśmy w kółko kłusem i robiłyśmy wolty, półwolty, obroty na przodzie i wygięcia szyi. Potem rozdzieliłyśmy się na dwa zastępy i starałyśmy się synchronicznie robić różne figury. Po zrobieniu tych wszystkich ćwiczeń, Ja i Marcyska założyłyśmy pudełka i zaczęłyśmy wszystkie galopować w zastępie na ścianie. Niestety słabo nam to szło, ponieważ na oklep trochę trudniej kieruje się koniem. Postanowiłyśmy galopować osobno, najpierw galopowała Karolina, potem Marcelina, następnie Zuza , a na końcu ja. Ponieważ galopowałam dość krotko, bo galop na chudym koniu nie jest zbyt wygodny. Przesiadłam się na Mitrę i chwile galopowałam, ale ona  niestety nie była zbyt zadowolona i spadłam xD heh dawno nie spadałam.
Potem jeszcze chwilę jeździłyśmy kłusem po ścianie i skończyła się jazda. Po zejściu z koni porobiłyśmy im trochę zdjęć :)

Poszłam razem z Zuzą rozsiodłać Łubinka i odprowadziłyśmy go do boksu. Potem odniosłyśmy sprzęt i chwilę przeglądałyśmy  w siodlarni zdjęcia koni. Było naprawdę wspaniale, kocham Łubinka i moje przyjaciółki <3




sobota, 25 kwietnia 2015

Pierwsza naprawdę wiosenna jazda :)

Przyjechałam do stajni razem z moją siostrą, która pierwszy raz miała jazdę w grupie. Niestety Marcyśki nie było i miałyśmy jazdę w trójkę, ja Asia (moja siostra) i Angela. Ja wzięłam Łubina, Angela Czakrama, a Asia Bartka. Poszłam po Łubina razem z Asią, bo Bartek był w terenie i nie musiała go siodłać. Byłam zadowolona, że go widzę bo bardzo się stęskniłam od czawrtku <3
Sprowadziłam go na dół i wyczyściłam. Gdy był już wystarczająco czysty założyłam mu siodło.

Kiedy p. Bartek wrócił z terenu, poszliśmy do namiotu.
 Na początku robiłysmy duzo ćwiczeń typu: półsiad, kłus ćwiczebny, czy stanie w strzemionach.
Pokłusowałysmy jeszcze chwilę robiąc wolty, półwolty, zmiany kierunku itp. 
Wreszcie nadeszła pora na galop, moja siostra jeszcze nigdy nie galopowała, więc wjechała do środka. My jakiś czas galopowałyśmy i ćwiczyłymy przejścia z galopu do stępa, albo do stój oraz zagalopowania ze stępa lub ze stój. Łubin naprawdę świetnie galopował i grzecznie się zachowywał. Po dłuższej chwili p. Brtek kazał nam wjechać do środka, a zestresowanej Asi na ścianę i zagalopować, oczywiście pomógł jej batem i wrzaskami na konia xD Była bardzo zestresowana ale i tak świetnie jej szło. Potem znowu my galopowałyśmy, potem ona i tak chwile na zmianę, gdy już ostatni raz Asia galopowała, Batrek jej strzelił barana i była bliska upadku. Ale na szczęcicie nie spadła tylko dzielnie utrzymała się w siodle. 

Jakiś czas później jeździłyśmy jeszcze chwilę kłusem dookoła i robyłyśmy różniego rodzaju ćwiczenia, a zaraz po tym p.Bartek kazał nam stępowac konie. P. Bartek powiedził, że zaraz wróci i zostawił nas w namiocie same. 
Spokojnie sobie stępowałysmy i rozmawiałysmy na różne tematy, a p.Bartek nie przychodził. 
Nagle Bartek ( koń) zaczął grzebać nogą w piasku i kłaść się wtedy krzyknęłam:
- Uciekaj Asia! Uciekaj!
I wtedy moja siostra szybko odskoczyła, a Bartek zaczął się tarzać. Natychmiast zeskoczyłam z konia i podbiegłam do niego aby wstał, szybko się z tym uporałam i Asia mogła znowu na niego wsiąść.
Zaraz potem przyszła jakaś dziewczyna i powiedziała, że mamy już schodzic i iść na górę.
Asia nie musiała rozsiodływać Bartka bo jechał w teren, jednak ja i Angela nie miałyśmy takiej wygody, mimo to byłam bardzo zadowolona bo zamierzałam go sfotografować. Przed rozsiodłaniem moja siostra zrobiła mu jeszcze zdjęcie :)

Kochany <3















Gdy go rozsiodłałam, wykopystkowałam i odprowadziłam do boksu, bardzo spragniony zaczęł pić.

Zmęczony po jeździe

























No i potem pojechałyśmy do domu. Jestem bardzo zadowolona z tej jazdy, bo świetnie nam szło i oczywiście dumna ze swojej siostry, która zaliczyła pierwszy galop :)

\ Luśka



niedziela, 19 kwietnia 2015

Dwie jazdy pod rząd

Razem z Marcyską u której spałam pojechałysmy do stajni około 9.00 ona chciała jeździć jak zwykle na Natanie a ja stwierdziłam, że dawno nie jeździłam na Karinie, w kuchni spotkałyśmy panią Kasię i bardzo się ucieszyłyśmy ponieważ dawno jej nie było w stadninie. Porozmawiałyśmy z nią jakiś czas i poszłyśmy po konie.Ponieważ Natan nie chodził od pokazu a Karino od czwartku, więc poszłyśmy z nimi na ujeżdżalnie je wylonżować :)

Ponieważ była tylko jedna lonża, najpierw Marcyśka wzięła Natana, a ja w tym czasie stępowałam Karina na uwiązie. Potem go przekłusowałam i jakiś czas później dostałam lonże. Nawet ładnie galopował :)


Nie jestem mistrzem lonży, ale jakoś dałam radę ;) Nie zwracajcie uwagi na mój głos xD

Gdy skończyłyśmy, poszłyśmy je dokładnie wyczyścić i osiodłać. Założyłam Karinowi  mój zielony czapraczek. Zuzia zrobiła mu śliczne zdjęcia :)


Przysypiamy :)

Miałyśmy dwie jazdy, jedną w siodle drugą na oklep. Po tej pierwszej byłyśmy bardzo zmęczone ( konie też), bo dużo galopowałyśmy. Po zdjęciu siodeł weszłysmy na mokre i spocone konie :P
Druga jazda była lepsza, ponieważ skakałyśmy. W galopie Karino i Natan strzelali barany ale i tak było super.

\Luśka 



















Pokaz

Przyjechałyśmy do stadniny już koło dziewiątej. Stwierdziłyśmy, że musimy być wcześniej, bo czyszczenie koni na pewno zajmie nam dużo czasu (pokaz był o 12).

Od razu poszłyśmy do siodlarni, żeby wziąć sprzęt. Cieszyłyśmy się, że założymy koniom nasze cudowne komplety. Szybko wszystko pozbierałyśmy i zniosłyśmy na dół. Wyjęłyśmy "nasze" konie z boksów i zabrałyśmy się do czyszczenia.

Nie byłyśmy ubrane w stroje pokazowe, żeby nie wybrudzić się przy czyszczeniu, a było to prawie pewne, ponieważ konie musiały wyglądać idealnie.

Wydawało nam się, że czyszczenie pójdzie nam szybko, a tak naprawdę to ledwo zdążyłyśmy. Idealnie je wyszczotkowałyśmy, wykopystkowałyśmy i ucześałysmy im grzywy. Natan miał siateczkę a Łubin warkoczyki.
Chciałyśmy zrobić jeszcze coś z ogonem, ale konie mają je jakoś dziwnie przycięte, i nie da się zrobić na nich żadnej klasycznej fryzury (np.kłosa), więc Marcyśka wymyśliła własną, potem większość koni miała taką samą (ciężko to opisać, nie mamy zdjęć, ale kiedyś nagramy wam instrukcję).

Czyszczenie zajęło nam grubo ponad dwie godziny, po czym pobiegłyśmy się przebrać, wzięłyśmy konie i poszłyśmy do namiotu, jeszcze przećwiczyć pokaz. Trochę ludzi weszło już do namiotu, więc pan Bartek ich wyprosił, żebyśmy mogły wszystko na spokojnie przejechać i żeby ludzie zobaczyli dopiero "ostateczną wersję" a nie treningi, bo to byłoby trochę bez sensu.

Przejechałyśmy układ kilka razy, ćwiczyłyśmy dużo galopu, więc konie (i my...) były okropnie mokre. W namiocie było strasznie duszno. Ogólnie to było ciepło i była ładna pogoda.

Po dwunastej zaczął się nasz pokaz.


Jesteśmy z siebie zadowolone.

/Marcyśka & Luśka

piątek, 10 kwietnia 2015

To już tak niedługo



Przyjechałam do stajni z Marcyśką i Oliwą, była już Kasia, Zuza i Karolina :)
Poszłyśmy do kuchni i Karolina poczęstowała nas toffifee ( nie wiem jak to się odmienia). Posiedziałyśmy tam  jakiś czas i poszłyśmy osiodłać konie, a tak właściwie to Natana i Mitre bo Łubin, Czakram i Soraya były już osiodłane. Między czasie przyszła Joaśka i okazało się, że trzeba osiodłać też Burego, więc poszłyśmy po niego. Całkiem szybko się z tym uporałysmy. Następnie przyszła Zuzia i pomogłam jej osiodłać Karino <3
Zeszłyśmy na dół gdzie była już Julka, ponieważ miała jazdę przed treningiem. Pan Bartek kazał nam jeszcze chwilę stępować i troche pokłusować na ujeżdżalni. Chwile później przeszłyśmy do namiotu. Tam p.Bartek i kilku panów zmieniali ściany na nowe i powiększali trochę namiot. Jeździłyśmy jakiś czas w kółko ponieważ konie musiały się oswoić z nowym otoczeniem.Wreszcie p.Bartek pozwolił nam zacząć trenować. Przejechałyśmy kilka razy kadryl lecz ciągle się myliłyśmy :( Niezbyt dobrze nam szło, ponieważ była dosyć nerwowa atmosfera. Łubin niezbyt mnie słuchał, ciągle schodził ze ściany. W końcu nadeszła ta chwila, na która zawsze wszyscy czekają - galop. Przejechałysmy chyba kilka razy tą galopową część przejazdu i zaczęłyśmy stepować. Rozpoczęła się wielka  dyskusja na temat czapraków, która zaraz zamieniła się w kłótnie.... Na szczęście w namiocie była Kasia Jeleń, która nas uratowała pożyczając Oliwi czaprak. Za co bardzo dziękujemy :)
Potem poszłyśmy rozsiodłać konie, na szczęście Natan został na następną jazdę i Marcelina pomogła mi rozsiodłać Łubina i razem go odprowadziłyśmy. Gdy wszystkie konie były już w boksach poszłyśmy do siodlarni odnieśc siodła umyć wędzidła i takie tam, w końcu usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać. Dziewczyny wpadły na "genialny" pomysł aby na pokaz każda z nas pomalowała sobie paznokcie pod kolor czapraka. Mnie osobiście nie spodobał się ten pomysł ale byłam w mniejszości i stwierdziłam, że nie chce być jedyną osobą, która nie będzie miała pomalowanych, więc się zgodziłam. Potem zaczęli przyjeżdżać po nas rodzice i towarzystwo się rozeszło. Marcyśka wracała ze mną. 

Jestem bardzo zestresowana tym, że zostało nam tak mało czasu. Tak naprawdę jutro już  ostatni trening kadrylu i woltyżerki, a w niedziele pokaz. Ale też bardzo się cieszę, ponieważ lubię występować. 
We wtorek kupiłam sobie komplet specjalnie na pokaz :) 




Zielony komplecik :) 
 


poniedziałek, 30 marca 2015

Treningi do pokazu

Jak wiecie (a jeśli nie, to zajrzyjcie TUTAJ), wiosenny pokaz zbliża się wielkimi krokami :) Postanowiłam napisać ten post, aby tak mniej więcej przybliżyć wam, jak wyglądają nasze treningi, co na nich robimy :)

Program na 12 kwietnia przewiduje pokaz woltyżerki, łucznictwa konnego, tresury konnej, dżygitówki oraz kadrylu. Tym razem Podskalany Team przygotowuje nie tylko kadryl, ale i woltyżerkę.

Zwykle ćwiczymy dwa razy w tygodniu (jednak zwykle tuż przed pokazem nieco zwiększa się liczba treningów). We czwartki zajmujemy się tylko i wyłącznie kadrylem, a w niedziele - woltyżerką.


Zacznijmy może od naszych czwartkowych treningów. Podstawą jest punktualność. Pan Bartek, delikatnie mówiąc, nie lubi gdy się spóźniamy. Trening zaczyna się planowo o 19.00, w stajni musimy być najpóźniej o 18.30, żeby wyczyścić i osiodłać konie. Teoretycznie, gdybyśmy osiodłały je wcześniej, mogłybyśmy iść na ujeżdżalnię i już je występować, ewentualnie przekłusować. Ale taka sytuacja nigdy nie miała miejsca i najprawdopodobniej w najbliższej przyszłości się to nie zmieni :)

Kiedy wszystkie już jesteśmy na dole, w namiocie i siedzimy na koniach, zaczynamy od przejechania całego układu w stępie. Wbrew pozorom, zajmuje to dość dużo czasu, więc zazwyczaj wystarczy nam jeden przejazd, żeby rozstępować konie i przy następnym spokojnie możemy kłusować. Wtedy też zazwyczaj Pan Bartek włącza nam muzykę.
Większość naszego treningu zajmuje właśnie ćwiczenie wszystkich elementów w kłusie. Pod koniec ćwiczymy to, co będziemy robić w galopie i wychodzi nam to coraz lepiej :)
Ostatnie minuty, jak na każdej innej jeździe, mijają na stępowaniu koni, czemu zwykle towarzyszą rozmowy.
(Ok, nie oszukujmy się, tak naprawdę gadamy przez cały trening, kiedy wydaje nam się, że p. Bartek nie patrzy...)

Zaraz po naszym czwartkowym treningu są jeszcze jazdy. Osoby, które po nas jeżdżą mają fajnie, bo nie muszą siodłać koni (prawie wszystkie jadą kadryl). Zawsze każda z nas, próbuje przekonać kogoś do swojego konia (żeby nie musieć go rozsiodływać) :)

Z kadrylowych treningów niestety nie mam żadnych nagrań, ale TUTAJ możecie obejrzeć pokazy z dwóch ostatnich lat :)




Niedzielne treningi zaczynają się o 15.00. Ale wystarczy przyjechać jakieś 15 minut wcześniej, bo do przygotowania są tylko dwa konie - Natan i Lotnik.

Wszystko zaczyna się rozgrzewką.

Najpierw kilka okrążeń



Później skoki przez kozła



I kilka innych dziwnych ćwiczeń :)


Zwykle wszystko wygląda tak, że po tej ogólnej rozgrzewce (bieganie i skoki przez kozła) jedna osoba ćwiczy woltyżerkę na Lotku, jedna na Natanie, jedna na dużym Bobie (tak nazywamy naszego kozła...) a reszta robi różne ćwiczenia na kółkach itp.

Woltyżerka



Mam nadzieję, że będziecie na pokazie :)

/Marcyśka