sobota, 21 lutego 2015

50 faktów o nas

Przepraszamy, za brak codziennych wpisów, tyle się działo, że nie byłyśmy w stanie tego ogarnąć. Może kiedyś to nadrobimy, nie wiemy. Jak na razie - 50 faktów o nas!

1. Znamy się około sześciu lat.

2. Mieszkamy pięć minut drogi (spacerkiem) od siebie

3. Zaczęłyśmy jeździć konno w lipcu 2012, gdy byłyśmy razem na wakacjach nad morzem

4. Kiedy byłyśmy młodsze, przy każdej okazji przerabiałyśmy plakaty znienawidzonych celebrytów 
(Justin Bimber, Łan Pedalszyn).

5. Luśka słucha Florence + The Machine, Katy Perry, Michaela Jacksona(czasem), One Republic(czasem), Imagine Dragons(czasem), Adele

6. Marcyśka słucha AC/DC, Metalliki, Rolling Stoses, Queen, Aerosmith, Ramones, Guns N' Roses, Brian May, Led Zeppelin... Kiedyś była wielką fanką Jacksona, ale tak trochę jej przeszło...

7. Jak sprzątamy, to słuchamy Wham!

8. Jak jest ciepło, to jeździmy do stajni na rowerach, zajmuje nam to około pół godziny, po drodze kupujemy gorące kubki

9. Czasem odrabiamy razem lekcje (zwykle bezowocnie...)

10. Przed wakacjami próbowałyśmy biegać, ale zwykle kończyło się na tym, że przebiegałyśmy jakieś 100 metrów, po czym zatrzymywałyśmy się i gadałyśmy... Na wiosnę, jak będzie ciepło, bierzemy się za to na poważnie.

11. Lubimy jeździć na rowerze.

12. Kochamy kosmetyki z Yves  Rocher <3

13. Luśka jest tolerancyjna muzycznie, Marcyśka jest BARDZO nietolerancyjna muzycznie

14. W weekendy często u siebie nocujemy i oglądamy filmy

15. Obie mamy czerwone czapraki

16. Marcyśka ma na szafie zdjęcia różnych zespołów i za każdym razem kiedy Luśka jest u niej, przepytuje ją z ich znajomości... xD

17. Nienawidzimy piosenki Mahna Mahna, a pan Bartek ciągle ją nuci, gdy jesteśmy w pobliżu :(

18. Poszłyśmy wczoraj spać przed dziesiątą :O (bo Luśka oczywiście spała u Marcyśki)

19. Marcyśka jest przewodniczącą szkółki, a Luśka skarbnikiem. Gdy jednej nie ma, druga pełni obie funkcje. Gdy nie ma obu, jest problem (nieważne, że nigdy się tak nie zdarzyło)

20. Luśka wygrała Hubertusa kłusowego w 2013, a Marcyśka w 2014

21. Mąż Luśki to Roger Taylor, a mąż Marcyśki to Brian May.

22. Zawsze trzeba zjeść.

23. Marcyśka kocha gitarzystów. Luśka nie.

24. Lubimy "Sweet Home Alabama" Lynyrd Skynyrd i w tej chwili tego słuchamy :)

25. Kiedy spotykamy się w autobusie i z niego wysiadamy (na tym samym przystanku), to kończy się to zazwyczaj godzinną rozmową pod kapliczką (?) albo pójściem do domu jednej z nas.

26. W środy zawsze jemy razem obiad u Luśki, który razem przygotowujemy.

27. Marcyśka jest w trzeciej, a Luśka w pierwszej gimnazjum, a i tak dogadujemy się znakomicie i wogóle nie odczuwamy tej różnicy :)

28. Cieszymy się, że ludzie ze stajni czytają tego bloga (Pozdrawiamy!)

29. Jechałyśmy już w dwóch świątecznych pokazach w Podskalanach.

30. Luśka kocha jak na  scianie w pokoju Marcyśki wisi wielki czarny plakat z Michaelem Jacksonem, a Marcyśka kocham, jak u Luśki wisi plakat z gitarami.

31. Kiedyś zrobiłyśmy pizzę od zera.

32. Nie lubimy jeździć konno w zimie, ale to robimy. WINTER SEASON IS ONLY FOR TRUE RIDERS!

33. Lubimy razem jeździć na zakupy.

34. Kiedyś postanowiłyśmy pojechać do galerii Bronowice. Było to w wakacje. Wydawało nam się, że Galeria Bronowice jest gdzieś koło przystanku Bronowice... Więc wsiadłyśmy w autobus, później w tramwaj i wysiadłyśmy na tym właśnie przystanku. Jednak galerii nigdzie nie było... Szukałyśmy jej dość długo. W końcu zadzwoniłyśmy do Mai Walecznej, która uświadomiła nam, że galeria jest koło ikei... Musiałyśmy przejść w upale, bez picia kilka przystanków, bo akurat nie było autobusu. Podróż zamiast 20 minut, zajęła nam ponad 2 godziny... Od teraz zawsze pilnujemy, żeby wysiąść tam, gdzie trzeba.

35. Zawsze, gdy Luśka nocuje u Marcyśki, dostaje różowy ręcznik. Taka wredna Marcyśka xD

36. Nie jesteśmy rasistkami, ani homofobami.

37. Marcyśka ma Nokię, a Luśka XPerię

38. Natan miał kiedyś miał beznadziejne, okropne, złe, straszne, potworne, niewygodne, gówniane, brzydkie, śmierdzące westernowe siodło. Marcyśce do dziś śni się po nocach!

39. Pan Bartek dostał od nas na ostatnie urodziny zeszyt ze swoimi tekstami :) Pozdrawiamy, Panie trenerze :P

40. Musimy mieć film jak galopujemy po pastwiskach na oklep w sukienkach!

41. Musimy wjechać na koniach do wody!!!

42. Dawno nie byłyśmy w terenie :( Pierwszy teren w Podskalanach - Luśka jechała na Burym (Ziemniaczku), a Marcyśka na Mitrze.

43. Jedziemy razem na wakacje! (po raz drugi, tam też są konie)

44. W stajni prawie zawsze jesteśmy razem, rzadko można zobaczyć nas osobno.

45. Jeżeli kiedykolwiek pan Bartek nas rozdzieli, to... pewnie umrze.

46. Lubimy skakać przez przeszkody bez konia i robić z siebie idiotki na milion innych sposobów.

47. Zbieramy mnóstwo różnych małych uroczych rzeczy z hoteli <3

48. Oglądałyśmy już mnóstwo razy "Flicka 3", to chyba nasz ulubiony film o koniach.

49. Chciałybyśmy więcej czasu spędzać w stajni, a ciągle nam go brakuje.

50. LARS NAS POZWIE ZA TEN POST!
(Lars to perkusista Metalliki, wygląda jak pieróg, i jest znany z pozywania wszystkich i wszystkiego do sądu)



/Marcyśka i Luśka

niedziela, 8 lutego 2015

Już niedługo ferie!

Tak! Jeszcze tylko pięć dni szkoły i ferie! Obie nie możemy się ich doczekać, bo mamy bardzo fajne plany, co do pierwszego tygodnia.

Po pierwsze - warsztaty w Podskalanach - przynajmniej osiem godzin w stajni dziennie <3 Z tego co mówi pan Bartek, będziemy mieć bardzo dużo ciężkich treningów... Ale my tam się cieszymy. Będziemy przygotowywać się do pokazu na wiosnę. Oprócz tego mamy jeszcze dodatkowo ćwiczyć woltyżerkę, na to też zejdzie sporo czasu w ciągu dnia... Nie możemy się doczekać! Wiemy, że będzie ciężko, ale damy z siebie 100%

Po drugie - ten tydzień spędzimy z naszymi przyjaciółkami z Podskalany Team - Zuzą i Karoliną. Nie tylko na warsztatach - połowę tygodnia mieszkamy u Karoliny i połowę u mnie. Będzie genialnie!

Będziemy mieć przerwę od szkoły, więc myślę, że posty będą pojawiały się codziennie i będziemy pisać je razem. Chcemy napisać porządną relację z każdego dnia, dodać zdjęcia, może filmy... W każdym razie zrobimy wszystko, żeby te posty były dobrze dopracowane i dobrze się je czytało :)

I tak sobie myślę, że jeśli jest coś co chciałybyście o nas wiedzieć, piszcie w komentarzach, bo zamierzamy zrobić taki wpis, coś w stylu "50 faktów o nas", więc musimy się dowiedzieć, co was interesuje :)

To chyba na tyle :)
/Marcyśka

sobota, 7 lutego 2015

Natan na oklep :)

Luśka niestety siedzi w domu, bo jest chora, więc nie było jej na naszej sobotniej jeździe :(

Przyjechałam do stajni mniej więcej wpół do pierwszej. Poszłam do namiotu, pan Bartek pozwolił mi jeździć na Natanie na oklep :D Strasznie się ucieszyłam i poszłam na górę, była tam już Angela. Więc znowu poszłam na dół, razem z nią, żeby spytać, czy może jeździć na Bartku.

Kiedy wróciłyśmy na górę, ja przywitałam się z Natanem, a Angela poszła po rzeczy na Bartka. Ja zaraz później wzięłam z siodlarni ogłowie, kask i kamizelkę. Przygotowałam Natana w jakieś pięć minut, przy okazji pilnowałam Tajsona, którego ksiądz Adam przywiązał w stajni, żeby wysechł (był strasznie spocony). Kiedy Natek był gotowy, wzięłam go i poszłyśmy z Angelą na dół,

Spotkałyśmy Maję Waleczną, jeździła na Mitrze. Strasznie się ucieszyłyśmy, bo dawno jej tutaj nie było. Jakieś 3 miesiące temu spadła z konia i złamała obojczyk, więc nie mogła jeździć. Chwilę pogadałyśmy, po czym zabrałam się za próby wskoczenia na Natana. Na oklep jest to naprawdę trudne, bo nie ma się na czym podciągnąć. Jednak kilka razy mi się udało :)

Miałyśmy trochę czasu do jazdy, więc ja wskakiwałam na Natana (albo w niego wbiegałam) i sobie gadałyśmy. Po kilku minutach przyszedł pan Bartek z Bartkiem. Angela na niego wsiadła, oprócz niej była jeszcze jedna dziewczynka na Sorai.

Cieszę się strasznie, że jeździłam na nim na oklep. Tak sobie myślę, że on naprawdę się zmienił. Nie mam pojęcia, kiedy ostatnio kogoś zrzucił... Ale wracając do jazdy - nawet w kłusie było całkiem wygodnie, przez chwilę byłam czołową. Na galop postanowiłam wjechać na koniec - wiedziałam, że zagalopowanie na Natku na oklep nie należy do najłatwiejszych. Na początku szło średnio, bo po prostu pędził przed siebie dzikim kłusem (dziki kłus? używam dziwnych sformułowań...), ale udało mi się go w końcu przytrzymać i potem było już naprawdę cudownie. Natan nie należy do najchudszych koni, więc jest bardzo wygodny, a w galopie to już w ogóle jest cudownie... O ile galopuje ;)

Byłam bardzo zadowolona z tego galopu, wyszło naprawdę fajnie. Po jeździe, chciałam jeszcze poćwiczyć to wskakiwanie od tyłu, więc zdjełam pudełko i zeskoczyłam. Na początku zupełnie mi to nie wychodziło, podziwiam cierpliwość Natana... Jednak po 20 minutach większość skoków zaczynała się udawać. Takie wskakiwanie jest dużo bardziej męczące niż jazda, byłam wykończona. 

Po jakichś czterdziestu minutach stwierdziłam, że już wystarczy, bo byłam naprawdę wykończona. Poszłam z Natanem na górę, wyczyściłam kopyta i wpuściłam do boksu, odniosłam rzeczy do siodlarni i poszłam do kuchni. Wzięłam z torby słoiczek z nutellą bez cukru (zrobiłam ją wczoraj), dwie łyżeczki, i poszłam na dół, zanieść ją pani Kasi, żeby spróbowała.

Pan Bartek nie był co do niej specjalnie przekonany, ale kiedy spróbował, stwierdził, że jest całkiem dobra. Pani Kasia powiedziała, że jest dużo lepsza niż normalna nutella :)
Fajnie, że im smakowało, według mnie jest pyszna :)

Później jeszcze nakarmiłam Natka marchewką (zdecydowanie na nią zasłużył) i poszłam zapłacić za karnet. No i padnięta pojechałam do domu.