Wakacje trwają już dwa tygodnie, a ja tego posta piszę dopiero dzisiaj. No, ale lepiej późno niż wcale :) Dawno nic nie dodawałam bo... nie miałam czasu. Dziwnie to brzmi, w końcu jest lipiec i mam wakacje. Jednak mam bardzo mało czasu i to na własne życzenie.
Postanowiłam, że na początku sierpnia zdam na brązową odznakę jeździecką. Więc - treningi 3 razy w tygodniu i 345 pytań z teorii do wykucia...
Mój typowy dzień w tym tygodniu wyglądał mniej więcej tak:
wstać przed szóstą, ubrać się, ogarnąć, zjeść śniadanie, spakować się i o siódmej prosto do stajni. Przynieść wszystko z siodlarni, wyczyścić i osiodłać Mitrę, o 7.30 na ujeżdżalnię i trening.
Po treningu od razu zaczynają się warsztaty jeździeckie (8 godzin), więc od razu rozzsiodłać konia i iść na śniadanie...
Około 17 do domu, w domu nauka teori... Codziennie 30-40 pytań i powtórzyć poprzednie. Ostatnio mam pewien problem z Natanem. Mój książę postanowił zrzucić pewnego chłopca i mu się to udało. Tylko dwa barany. Przez to okazało się że nie mogę na nim jeździć na oklep... "Ze względów bezpieczeństwa". Dlatego postanowiłam bardzo się starać, żeby Natan mnie jeszcze bardziej słuchał, i wreszcie zaczął szanować... Więc czytam jakieś mądre książki, o myśleniu koni itp. Co też zabiera trochę czasu w ciągu dnia.
Wieczorem jeszcze godzina na skype z przyjaciółmi, a potem pod prysznic i do łóżka...
Nie mam za wiele czasu, ale kiedy mój dzień tak wygląda, to jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, mimo to, że wieczorem kładę się spać ledwo żywa... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz