piątek, 11 lipca 2014

Ostatnie sukcesy :)

Może i nie są jakieś ogromne i nie jest ich dużo, no ale są :)

Może zacznijmy od skoków. Zaczęłam skakać i idzie mi coraz lepiej :) Dzisiaj poszło mi 100 razy lepiej niz w środę. Więc jest jakiś progres :)

Tydzień temu w piątek pod koniec obozu były zawody. Miałam trzecie miejsce. Poszło mi średnio, cudem przeskoczyłam kawaletkę, no ale mam to trzecie miejsce :) Luśka była czwarta. Obie jechałyśmy na Bartku.

Ten tydzień był bardzo naturalowy, jeździliśmy na kantarkach. Ja oczywiście wybrałam sobie Natana. Na początku było ciężko, prawie wogóle mnie nie słuchał i wszystko co robilismy było kompletnie nieogarnięte, przez cały tydzień. Ale dzisiaj to zaczęło mieć ręce i nogi. Byłam czołową i udało nam się galopować na kantarku! Na innych koniach już to robiłam, ale na nim jeszcze nigdy mi się to nie udało. Aż do dzisiaj :) Było super :D

Dzisiaj też były zawody. Nie zajęłam żadnego miejsca, ale mimo to jestem bardzo zadowolona. Oczywiście jechałam na Natku. Miał na nim jechać też Kuba, ale się wycofał, więc w sumie bez sensu go siodłaliśmy, bo ja miałam jechać na oklep. Nienawidzę tego jego siodła. Może i jest wygodne, ale jak dla mnie za twarde, i wszystko mi się okropnie obciera. I boli :( Dlatego jechałam bez niego. A Natan? Był idealny. Robił wszystko to co trzeba :) Tutaj macie filmik ze skoku. Chyba mój pierwszy raz na oklep, dlatego idealnie nie jest :)

Przepraszam, że ten wpis jest taki nieogarnięty, ale tak jakoś wyszło...

No i nowy film ze mną i Natkiem (nie wiem czemu ciągle robię nowe...)

Wakacje, wakacje =D

Wakacje trwają już dwa tygodnie, a ja tego posta piszę dopiero dzisiaj. No, ale lepiej późno niż wcale :) Dawno nic nie dodawałam bo... nie miałam czasu. Dziwnie to brzmi, w końcu jest lipiec i mam wakacje. Jednak mam bardzo mało czasu i to na własne życzenie.

Postanowiłam, że na początku sierpnia zdam na brązową odznakę jeździecką. Więc - treningi 3 razy w tygodniu i 345 pytań z teorii do wykucia...

Mój typowy dzień w tym tygodniu wyglądał mniej więcej tak:
wstać przed szóstą, ubrać się, ogarnąć, zjeść śniadanie, spakować się i o siódmej prosto do stajni. Przynieść wszystko z siodlarni, wyczyścić i osiodłać Mitrę, o 7.30 na ujeżdżalnię i trening.
Po treningu od razu zaczynają się warsztaty jeździeckie (8 godzin), więc od razu rozzsiodłać konia i iść na śniadanie...
Około 17 do domu, w domu nauka teori... Codziennie 30-40 pytań i powtórzyć poprzednie. Ostatnio mam pewien problem z Natanem. Mój książę postanowił zrzucić pewnego chłopca i mu się to udało. Tylko dwa barany. Przez to okazało się że nie mogę na nim jeździć na oklep... "Ze względów bezpieczeństwa". Dlatego postanowiłam bardzo się starać, żeby Natan mnie jeszcze bardziej słuchał, i wreszcie zaczął szanować... Więc czytam jakieś mądre książki, o myśleniu koni itp. Co też zabiera trochę czasu w ciągu dnia.
Wieczorem jeszcze godzina na skype z przyjaciółmi, a potem pod prysznic i do łóżka...

Nie mam za wiele czasu, ale kiedy mój dzień tak wygląda, to jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, mimo to, że wieczorem kładę się spać ledwo żywa... :)