środa, 26 listopada 2014

Treningi, brak czasu i nowości :)

Tak, ostatnio posty pojawiają się naprawdę rzadko, a jak już, to są naprawdę krótkie i prawie zawsze pisane przez Luśkę.

Ja ostatnio prawie nie wchodziłam na tego bloga, bo aktualnie mam naprawdę mało czasu na wszystko. Wczoraj wyszłam z domu wpół do ósmej rano, a wróciłam o... dwudziestej pierwszej?

Mam teraz naprawdę dużo na głowie. Po pierwsze - szkoła, której nie mogę zawalać, a według mojej mamy to robię... Wczoraj wróciła z wywiadówki i powiedziała, że jeśli chcę jeździć tyle ile jeżdżę, to mam poprawić wszystkie oceny na jej warunkach. A te warunki wyglądają następujaco: poniedziałek siódma rano - przygotowanie do egzaminu z biologi (takie zajęcia w szkole -.-), wtorek o tej samej porze - konsultacje z matmy, na które mam wcześniej zrobić strasznie dużo zadań. Do tego jeszcze korki z matmy. Super po prostu ;___;

Do tego mam teraz pełno testów, bo chcą nam wszystko wcisnąć przed świętami... I delikatnie mówiąc, nie wyrabiam z tą całą nauką.

No i oczywiście treningi. Chyba jedyne pozytywne rzeczy w tym wszystkim. Jak wcześniej pisała Luśka - przygotowujemy się do pokazów kadryla, a zostało nam chyba 9 dni... Ćwiczymy trzy razy w tygodniu, do tego dochodzi jeszcze moja sobotnia jazda.

Zbliża się też 6 grudnia, więc pasowałoby się w końcu zająć prezentami, nie?

Więc aktualnie moje życie wygląda... średnio. Albo siedzę w szkole, albo na treningu, albo uczę się czegoś, co kompletnie nie przyda mi się w życiu, a w międzyczasie biegam po sklepach w poszukiwaniu prezentów.

Dobra, dość tego jęczenia o mnie. Może napiszę w końcu co u koni? :P


Więc tak - jakiś miesiąc (?) temu zaliczyłam glebę z Natanem, potknął się jak galopowaliśmy i przewrócił. Na szczęście mnie nie przygniótł i nic specjalnego nam się nie stało, poza tym, że oboje byliśmy całkowicie pokryci piaskiem.

Tydzień temu w czwartek, jak galopowaliśmy na treningu, to moje kochane maleństwo postanowiło pozbyć się mnie z siodła i pobawić się w rodeo. W podjęciu takiej decyzji pomógł mu Bartek, gryząc go w dupę.
Natan walnął mi kilka wielkich baranów w galopie, po czym popędził przed siebie. Wszystko wysiedziałam, podobno to było bardziej nie bezpieczne niż rodeo Karino o_O
Ale cóż, Natuś to bardzo dobry nauczyciel wysiadywania.

Wczoraj na treningu było super, mimo tego, że ja i Oliwia nie galopowałyśmy, bo nasze konie coś odwalały. Wtedy pan Bartek wziął Natana, a Magda Bartka i ich porządnie przegalopowali. Pan Bartek powiedział, że pojeździ na nim przed następnym treningiem (który jest jutro).

Przepraszam, że ten post jest taki nieogarnięty, w najbliższej przyszłości postaram się dodać coś sensownego ;)


/marcyśka

niedziela, 23 listopada 2014

Treningi do kadrylu 2014 :)

W tym roku też jedziemy kadryl, tylko że w innym składzie a dokładnie w szkółkowym. Ten przejazd jest trochę trudniejszy... Więcej galopu itp. Jeździmy dwa razy w tygodniu w czwartki i niedziele, ale ponieważ zostałao nam strasznie mało czasu będziemy jeździć jeszcze w we wtorek. Jest bardzo fajnie, Marcyska jedzie na Natanie a ja na Czakramie <3 Wymyśliłyśmy bardzo fajne stroje. Będziemy jechać w zielonych swetrach, białych bryczesach i zrozpuszczonymi włosam. Konie będą miały czerwone czapraki i czerwone wstążki w grzywie :) Niestety do tego całego świątecznego klimatu chyba nie będzie śniegu z tego co mi się wydaje. Bo nie wygląda. Ale nie ma się co dołować :D kiedyś napewno spadnie xd

Jazda na Burym :)



(Przepraszm za moją długotrwałą nieobecność, ale nie miałam czasu przez naukę OCZYWIŚCIE :( )













Przez długi czas nie jeździłam na Burym, bo bardzo zaprzyjaxniłam się z Karinem i Czakramem. Zreszta ostatnio w ogóle ni miałam normalnych jazd tylko szkółkę, a na szkółce mamy przydzielone konie (ja mam Czakrama <3).Więc pomyślałam że fajnie by było umówić się na jazdę.Miałam ochotę pojździć na Burym bo dawno na nim nie jeździłam.Miałam jazdę z Angelą i Marcyską. Angela jeździła na Brtku, a marcelina na Natanie, jak zawsze.Na początku słuchał mnie i był bardzo grzeczny.Potem w galopie troche nie szło więc Marta musiała na niego wsiąść (Marta-trenerka). Potem był kochany i grzecznie galopował :) Ta jazda była bardzo fajna. Chyba wróce do jazd na nim i znowy się z nim zżyje :) Kocham mojego Ziemniaczka <3

środa, 12 listopada 2014

Hubertus - We are the champions!

Hubertus... hubertus na Natanie.
Jedno z moich marzeń związanych z tym koniem. Zapisałam to sobie na liście rzeczy do zrealizowania w tym roku, mimo to, że wydawało się to niemożliwe. Jednak cały czas miałam nadzieję, że jednak się uda.

W sumie jakoś we wrześniu usłyszałam, że na nim nie pojadę, ze względów bezpieczeństwa. Pani Kasia powiedziała mi wtedy, że teoretycznie co roku podejmują decyzję, czy Natan weźmie udział w gonitwie, ale od kilku lat decyzja brzmi "nie".

Trochę się wtedy podłamałam. Z żadnym koniem nigdy nie byłam tak związana, a nie mogłam z nim jechać hubertusa... Zastanawiałam się nad Burym, wiedziałam, że on świetnie się do tego nadaje, ale... ja chciałam Natana.

Ale jakiś tydzień lub dwa przez zawodami kwalifikacyjnymi do gonitwy, zaczęłam temat przy panu Bartku. No dobra, bądźmy szczerzy - nie zaczęłam tego tematu, tylko zaczęłam go dręczyć, błagać, męczyć pytaniami i bez przerwy gadać o tym jednym. No i mocno się zdziwiłam, bo całkiem szybko się zgodził. Chyba wierzył, że dam sobie radę z Natanem.

Wtedy byłam naprawdę przeszczęśliwa!

Pod koniec września były zawody. Miałam walczyć o Natana z Kubą, ale w ostatniej chwili się wycofał. W sumie byłam zadowolona, bo miałam już gwarantowane miejsce w hubertusie. A w zawodach zajęłam trzecie miejsce.

Trzy tygodnie później nadszedł ten dzień - hubertus.

Mocno zestresowana, przyjechałam do stajni z moim przyjacielem. Wzięliśmy wszystko co potrzebne z siodlarni, zanieśliśmy pod stajnię, a ja wyprowadziłam Natana. Był dość nerwowy. Wiktor go czyścił, a ja zabrałam się za zaplatanie grzywy. Robiłam to pierwszy raz w życiu i zdecydowałam się na siateczkę. Nie wyszło idealnie, ale jestem całkiem zadowolona. Kiedy po jakiejś godzinie koń był w końcu czysty i założyłam mu siodło, okazało się... że nie ma popręgu. Dość dużo czasu zajęło mi znalezienie odpowiedniego, ale w końcu udało się jakiś dopasować.

Kiedy wszystkie konie były gotowe, pojechaliśmy w teren. Na początku było w miarę spokojnie, ale potem Natanowi zaczęło odbijać i co jakiś czas ruszał dzikim galopem, waląc przy tym barany. Ale wszystko wysiedziałam :-) Jednak mocno się zestresowałam, nawet zastanawiałam się, czy nie wycofać się z gonitwy, ale się nie poddałam.

Wyjechałam na pole, dojechały konie, które nie były w terenie, pan Antek krótko nas przedstawił.

wie, że o nim mówią ;)

No i co tu dużo mówić, koń się trochę szarpał, baranów specjalnie nie strzelał. I bardzo pozytywnie mnie zaskoczył swoim spokojem. W pewnym momencie mieliśmy kawałek odjechać, żeby lis (Luśka) mógł uciec i jak potem ruszyliśmy, to niektóre konie pędziły przed siebie, płoszyły się i wgl. Bałam się, że poleci za nimi, ale on spokojnie zakłusował i cały czas utrzymywał dobre, stałe tempo. No i kiedy znaleźliśmy się doostatecznie blisko... złapałam lisa, zanim Luśka zdążyła się zorientować :) W sumie to wszystkim tak strasznie zależało, mega wyciągali ten kłus, ciągle byli koło Luśki, konie się denerwowały, a ja chciałam podejść do tego na spokojnie. No i udało się! :)




Naprawdę, strasznie się cieszę! Nie nastawiałam się jakoś specjalnie na zwycięstwo, ale bardzo chciałam wygrać. Ale jak widać Natek miał inne plany :P





poniedziałek, 10 listopada 2014

Tegoroczna szkółka :)

Po wakacjach,a dokładniej miesiąc po wakacjach rozpoczęła się szkółka jeździecka, inaczej Podskalany Team <3
    Ćwiczumy na niej:
  • Elementy woltyżerki 
  • Krdryl
  • Naturala
Jest bardzo fajnie!
W czwartki i niedziele jestem w stajni <3 Jeżdżę ze swoimi koleżankami, więc jest bardzo fajnie. 
W ostatni czwatrek przyszły tylko trzy osoby: Ja, Mrcelina i Kasia.
P.Brtek stwierdził, że jak jest tak mało osób to wymyslimy układ.Więc całągodzine jeździliśmy stępem wymyslając cały przejad.Pod koniec zakłusowalismy.
Było bardzo fajnie :)