Zdawałam egzamin na Mazurach, w Kierzbuniu. Duża stajnia, około 90 koni. Poznałam tak drugiego najcudowniejszego konia (po Natanie oczywiście) na świecie - Haryzmę*! Wspaniale nam się współpracowało.
Byłam w Kierzbuniu przez tydzień. Codziennie miałam trening do odznaki, i jedną jazdę oprócz tego. Ostatniego dnia, czyli wczoraj, skakaliśmy crossowe przeszkody :D
Tu kilka zdjęć z treningów:










Teraz kilka słów o tym, jak wyglądał dzień egzaminu.
Obudziłam się około siódmej, żeby na spokojnie się przygotować. Śniadanie było o dziewiątej. Szybko je zjadłam, i od razu pobiegłam do pokoju, żeby się przebrać. Założyłam białe bryczesy i uświadomiłam sobie, że nie ma szans, abym ich nie ubrudziła czyszcząc konia. Tak samo z białą koszulką. Założyłam więc na siebie jeszcze dżinsową koszulę, a na nogi takie specjalne ochraniacze (nie mam pojęcia jak to nazwać) przeciwdeszczowe, do jazdy w terenie. Sięgały mniej więcej do czapsów, więc bryczesów nawet nie było widać. Dwadzieścia po dziewiątej byłam już w stajni i czyściłam Haryzmę. Miałyśmy być gotowe dopiero na dziesiątą, a jej czyszczenie zazwyczaj zajmowało mi kilka minut. Jednak chciałam, aby wyglądała idealnie. Poza tym pierwsza część egzaminu to opieka stajenna. Sprawdzają czy koń jest czysty. Haryzma zdecydowanie była :) Kazali mi jeszcze podnieść dwie nogi i założyć siodło. No i opiekę stajenną zaliczyłam :)
Następne było ujeżdżenie. Wszyscy poszliśmy na halę, kilka osób rozprężało konie. Ja na szczęście nie musiałam się tym przejmować, bo na Haryzmie jechała jeszcze dziewczyna zdająca srebro, i ona się tym zajęła.
Najpierw ujeżdżenie jechali zdający na srebro (3 osoby). W sumie jechałam jako szósta. Zaczęłam się stresować, kiedy okazało się, że z osób jadących przedemną zdały tylko dwie. Jednak kiedy wsiadłam na konia, skupiłam się tylko i wyłącznie na nim. Część ujeżdżeniową zaliczyłam bez problemu. Ale ponad połowa osób nie zdała.
Od razu poszłam na plac, gdzie mieliśmy zdawać skoki. Wzięłam jeszcze Haryzmę na rozprężalnię i trochę poskakałyśmy. Szło nam dobrze, więc poszłyśmy zaliczać część skokową. Poszło bez problemu. Potem już kompletnie się nie stresowałam i szybko zaliczyłam teorię.
Tutaj film z egzaminu:
-------------------------------------------------------------------------
*Dla osób, które mają z tym jakiś problem (tak jak mój tata...) - ten koń ma na imię Haryzma, przez samo "H", nie zrobiłam tutaj błędu. Zazwyczaj, kiedy koń się rodzi, to dostaje imię na taką samą literę jak imię matki. Matka Haryzmy to Harmonia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz